Dlaczego w aptekach czekamy na leki?
Najprostszą odpowiedzią jest to, że Minister Zdrowia co dwa miesiące wydaje obwieszczenie refundacyjne, w którym określa ile lek ma kosztować w aptece oraz ile pacjent dopłaci do danego leku.
Ceny leków mogą zatem zmieniać się co dwa miesiące, dlatego apteki nie zamawiają zapasów leków, gdyż obawiają się, że w przypadku zmiany ceny czy też limitu finansowania leku, który przekłada się bezpośrednio na to ile zapłacimy za lek, zostaną w aptece leki, których nikt nie kupi albo ich ceny czy dopłaty pacjenckie wzrosną do poziomu takiego, że pacjentów nie będzie stać na zakup takich leków.
Kolejnym z powodów jest to, że wiele leków wywożonych jest z Polski, gdyż ich ceny są już tak niskie, że opłacalne jest kupowanie ich tu i transport oraz sprzedaż w innych krajach UE. Ciągła presja na producentów leków, aby obniżać ich ceny, powoduje też, że niektóre leki znikają z naszego rynku, gdyż ich produkcja czy nawet sama dystrybucja jest nieopłacalna.
Jeśli popatrzymy też na stosunkowo niskie marże jakie mają ustalone apteki na leki refundowane i dodamy do tego niskie ceny leków, to łatwo zauważymy, że apteki bardzo mało zarabiają na lekach refundowanych, a mają obowiązek zapewnienia do nich dostępności.
Państwo nakłada na apteki obowiązek zapewnienia dostępu do leków refundowanych, na których ustalono limit finansowania, te leki zawsze powinny być w aptece albo na mocy umowy z hurtownią być dostępne w trybie pilnym dla pacjenta.
Dlatego tak często przychodząc do apteki z receptą wychodzimy z kolorowym karteluszkiem, na podstawie którego możemy odebrać nasz lek kolejnego dnia.
Z perspektywy pacjenta nic nie możemy zrobić, aby zmienić tę sytuację. W takim systemie refundacji, czyli finansowania leków przez NFZ musimy przywyknąć do konieczności powrotu do apteki następnego dnia bądź do turystyki aptecznej, w poszukiwaniu danego leku z założeniem, że akurat w danej aptece będzie on dostępny.